Co prawda już pisałam o malowaniu na starej niecce (wpis Jak zrobić coś z niczego, czyli obraz na desce, oraz wpis Niecka – Drzewko Szczęścia), ale właśnie zmontowałam całkiem udaną kapliczkę, z której jestem bardzo zadowolona. Pochwalę się więc tym, co zrobiłam.
Trzymałam w szufladzie nieduży krzyż. Muszę powiedzieć, że długo u mnie zalegał i zupełnie go nie doceniłam. Na pierwszy rzut oka wyglądał na wyrób plastikopodobny z lat 70-ych.Krzyż posiadał żłobienia imitujące korę drewna (kto przeżył, ten pamięta butelki oklejane papierem toaletowym imitującym drewno!), pomalowany był brązową farbą olejną – wyglądał jak plastik. A tu niespodzianka! Pod warstwą farby odkryłam najprawdziwsze drewno w bardzo szlachetnym odcieniu. Do kompletu dołączyłam figurkę Chrystusa (ależ mi to wszystko spasowało rozmiarem!). Chrystus nie wyglądał dobrze, był trochę pokruszony. Tu przydało mi się wieloletnie doświadczenie w układaniu puzzli. Złożyłam skorupki i skleiłam żywicą poliuretanową.
Do zmontowania kapliczki wykorzystałam jeszcze starą nieckę.
Po wyczyszczeniu (o czyszczeniu TUTAJ) pokryłam miskę zieloną farbą akrylową i pomalowałam w przecierki. Następnie ozdobiłam motywem pnących róż.
Całość wykończyłam bejcą w kolorze rustykalnego dębu. Na dole niecki umieściłam napis złotą farbą „Jezu ufam Tobie”.
Całość zawoskowałam bezbarwnym woskiem. Lubię takie wykończenie, ponieważ drewno nabiera wtedy głębi i delikatnego połysku. Na końcu umocowałam krzyż. Kapliczka w całości do obejrzenia TUTAJ.